Ojciec chrzestny piłki nożnej: Ambitna oferta Romy na młodą gwiazdę Jagiellonii Białystok
W świecie transferów piłkarskich nie jest rzadkością, że kluby angażują się w negocjacje w stylu "Ojca chrzestnego": składają ofertę, której nie mogą odmówić. Wchodzi Roma — włoski klub znany z dramatyzmu, który jest tak bogaty jak talerz spaghetti carbonara. Ich najnowszy cel? Nikt inny jak młody bramkarz sensacja Jagiellonii Białystok, Sławomir Abramowicz. Mając zaledwie 20 lat, ten polski prodigy łapie więcej niż tylko piłki nożne; przyciąga uwagę europejskich gigantów.
Abramowicz był tak niezłomny w bramce jak ochroniarz w ekskluzywnym klubie nocnym. Z 49 meczami i 17 czystymi kontami w tym sezonie, to sporo momentów "Nie przejdziesz!" w stylu Gandalfa z "Władcy Pierścieni". Jest praktycznie jednorękim fortecą, a dyrektor sportowy Romy, Florent Ghisolfi, zwrócił na to uwagę. Ghisolfi, który może być Tony Starkiem zarządzania piłką nożną, podobno pracuje nad stworzeniem przyszłej drużyny, która mogłaby konkurować nawet z Avengersami. A częścią jego planu? Złapać Abramowicza za skromne 3 miliony euro.
Ale Jagiellonia Białystok trzyma swoje karty blisko siebie, grając na chłodno jak James Bond w kasynie. Ich dyrektor sportowy zasugerował, że chyba że Roma wróci z ofertą, która sprawi, że poczują się jakby właśnie wygrali na loterii, Abramowicz nigdzie się nie wybiera. To klasyczna konfrontacja, przypominająca grę w pokera o wysoką stawkę, w której każda strona czeka, aż druga pierwszy się podda.
Ta saga transferowa zapowiada się na równie ekscytującą jak finał sezonu "Gry o Tron" — z wyjątkiem smoków, oczywiście. Czy czary Romy będą wystarczające, by skusić Abramowicza? A może Jagiellonia Białystok zdoła utrzymać swoją młodą gwiazdę w Polsce? Tylko czas, a może kilka dramatycznych zwrotów akcji, pokaże.