Bitwa Bragi: Bliskie starcie z Orłami
To była konfrontacja epickich proporcji, przypominająca finałową scenę walki w filmie Avengers. Drużyna piłkarska kobiet SC Braga weszła na boisko, aby zmierzyć się z potężnym Benfiką, Thanosem Ligi BPI, który dążył do piątego z rzędu tytułu. Ostateczny wynik mógł wynosić 2-1, ale narracja była zgoła inna niż prosta gra liczb.
Dla tych, którzy nie są zaznajomieni z magią portugalskiego futbolu kobiet, rozłóżmy to na czynniki pierwsze niczym podsumowanie Netflixa twojego ulubionego serialu. SC Braga była underdogiem, urokliwą ekipą z Hawkins, stawiającą czoła Demogorgonowi niepokonanej Benfiki. Z 20 zwycięstwami i zaledwie dwoma remisami, Benfica przeszła przez ligę jak Godzilla przez Tokio. Cristina Prieto, najlepsza strzelczyni Benfiki, była Jedenastką swojej drużyny, wykorzystując swoje moce (a raczej nogi), aby poprowadzić swój zespół do zwycięstwa.
Ale nie dajcie się zwieść wynikowi. Braga nie poddała się jak kot w promieniach słońca. O nie, walczyli do ostatniej kropli krwi, wcielając się w swojego wewnętrznego Rocky'ego Balboę, zadając ciosy (metaforycznie, rzecz jasna) i przyjmując ciosy. Mecz był tak intensywny jak gra w szachy przeciwko superkomputerowi, każda drużyna wykonując strategiczne zagrania, mając nadzieję na jeden błąd przeciwnika.
Pomimo dzielnych wysiłków Bragi, nie udało im się obalić giganta. Niemniej jednak, ich występ nie był niczym wstydliwym. Zmierzenie się z Benfiką jest jak próba zaśpiewania lepiej niż Adele na karaoke – ambitne, odważne i warte oklasków, nawet jeśli nie uda się trafić we wszystkie nuty.
Podczas gdy reflektory jasno świecą na zwycięstwo Benfiki, rola SC Bragi w tym sezonie nie może być niedoceniana. Byli godnymi przeciwnikami, Lokim w porównaniu do Thora Benfiki, nieustannie kwestionując status quo i upewniając się, że nawet zwycięstwo nie było przesądzone. Więc oto dla SC Bragi – drużyny, która, mimo przeciwności, udowodniła, że może tańczyć z najlepszymi, a może w przyszłym sezonie to oni poprowadzą konga.