Noc nieszczęść Genoa: seria niefortunnych zdarzeń przeciwko Lazio
W świecie piłki nożnej czasami jesteś bohaterem, a innym razem grasz drugoplanową rolę w cudzej historii. Wieczorem 29 września 2025 roku, Genoa CFC znalazła się w roli tej drugiej. Pomimo dominacji w czasie gry, ich występ przeciwko Lazio był bardziej jak 'Czerwony Wesele' z Gry o Tron niż pozytywną narracją 'Ted Lasso'.
Lazio, grając rolę przebiegłych taktyków, zrealizowało czyste zwycięstwo 0-3 na boisku Genoa. Matteo Cancellieri nie czekał długo, by ustalić ton, zdobywając wczesnego gola w 4. minucie, kręcąc piłkę obok bramkarza Genoa, Nicola Leali, jak mistrz kuchni krojący przez masło. Asystował mu Taty Castellanos, który później podwoił agonię kolejnym golem, udowadniając, że gdy życie daje ci cytryny, robisz deszcz goli.
Choć Genoa miała lion's share posiadania, wydawało się, że ich szczęście było podobne do postaci w horrorze, która decyduje się zbadać dziwny hałas w pojedynkę. Mieli swoje szanse, z Mikaelem Egillem Ellertssonem i Lorenzo Colombo strzelającymi próby, które zostały obronione przez Ivana Provedela z Lazio, który był tak nieprzenikniony jak zwrot akcji w Grze o Tron.
Tymczasem trener Genoa, Patrick Vieira, obserwował dramat z trybun, być może kanalizując swojego wewnętrznego Yodę, patrząc i ucząc się, choć bezsilnie, gdy jego rycerze Jedi zmagali się na boisku. Lazio, pod przewodnictwem Sarriego, zostało zmuszone do taktycznej reorganizacji z powodu brakujących pomocników. Mimo to, przyjęli chaos jak prawdziwy zespół rockowy w trasie, dostosowując się do formacji 4-2-3-1, która rozgrywała się jak idealna playlista.
Kontuzja Adama Marusic sprawiła, że na boisko wszedł Elseid Hysaj, zastępując go w akcji, nie przegapił ani jednego rytmu. Pomimo tego, defensywa Lazio była bardziej zwarta niż skórzane spodnie Rossa Gellera, ograniczając szanse Genoa i zapewniając potrzebne zwycięstwo, aby wspiąć się na 12. miejsce w Serie A. Z kolei Genoa pozostała bez zwycięstwa, trzymając się swoich dwóch punktów jak róża na Titanicu.
W wielkim gobelinie Serie A, ten mecz był surowym przypomnieniem, że czasami scenariusz nie faworyzuje drużyny gospodarzy. Zmagania Genoa trwają, ale w świecie sportu, następny zwrot akcji zawsze jest tuż za rogiem.