Blues na rodzimym boisku Albacete: dramatyczna porażka 0-3 z Córdoba CF
To był mecz, który miał w sobie całą ekscytację blockbusterowego filmu, ale zakończył się bardziej jak kasowy flop dla Albacete Balompie. 25 października 2025 roku, gdy fani tłumnie wchodzili na Estadio Carlos Belmonte z wielkimi nadziejami, mało kto zdawał sobie sprawę, że czeka ich zwrot akcji godny filmu Shyamalana. Albacete, drużyna, która przez trzy kolejne mecze dumnie zachowywała czyste konto, nagle została uderzona przez burzę Córdoby CF, przegrywając 0-3 w sposób, który można określić jedynie jako 'auć'.
Pierwsza połowa przypominała powoli rozwijający się dramat telewizyjny — napięta, z momentami ekscytacji, ale ostatecznie zostawiała fanów pragnących więcej. Prawdziwa akcja rozpoczęła się w drugiej połowie, gdy Adrian Fuentes Gonzalez postanowił wcielić się w swojego wewnętrznego Lionela Messiego dla Córdoby, zdobywając nie jednego, ale dwa gole w oszałamiającym czasie dwóch minut. Jakby Gonzalez odblokował kod oszustwa, a C. Isaac idealnie grał rolę skrzydłowego, asystując przy pierwszym golu.
Tymczasem próby Albacete, aby zmienić sytuację za pomocą zmian, wydawały się echo klasycznego sitcomowego tropu 'za mało, za późno.' W 65. minucie na boisku pojawili się J. Morcillo, J. Betancor i A. Martin, mając nadzieję na zmianę fabuły. Niestety, ich wysiłki przypominały zmianę kanału podczas kluczowego odcinka 'Gry o Tron' — po prostu nie wyszło tak, jak planowano.
Ta porażka nie tylko zraniła ego Albacete, ale także ich pozycję w LaLiga 2, gdzie dzielnie starali się utrzymać formę na własnym boisku. Drużyna, która mogła pochwalić się średnią bramek u siebie wynoszącą 1,8 na mecz, nagle zaczęła mieć problem ze znalezieniem drogi do siatki. Jakby ich strzelające buty zostały zagubione w szatni.
Choć nie było dramatycznych sag transferowych ani kryzysów kontuzjowych, które mogłyby wyjaśnić tę porażkę, wynik ten był sygnałem do pobudki. Może nadszedł czas, aby Albacete znów odnalazło swój rytm, jak zespół, który łączy się na trasę powrotną. W końcu każda dobra historia potrzebuje powrotu, prawda?







